POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – CO WSPIERA, A CO BLOKUJE JEGO ZDROWY ROZWÓJ?
Żeby zrozumieć, co będzie wspierało rozwój poczucia własnej wartości u dzieci, warto wyklarować, czym ono tak naprawdę jest. A żeby przybliżyć Wam ten termin proponuję taką o to refleksję:
Czy o wszystkich dorosłych, którzy z naszej perspektywy osiągnęli w życiu sukces, moglibyśmy powiedzieć, że mają wysokie poczucie własnej wartości?
Oczywiście, że nie. Ponieważ ma ono niewiele wspólnego z odnoszonymi przez nas sukcesami czy porażkami, które ponosimy. Ma również niewiele wspólnego z tym, w czym jesteśmy dobrzy oraz z tym, czy skończyliśmy studia i kilkanaście kursów i szkoleń, czy ostatnią rzeczą, którą „ukończyliśmy” była szkoła podstawowa. Z czym zatem łączy się owo poczucie?
Źródłem poczucia wartości jest przekonanie, że jesteśmy wartościowi. Bez względu na to, czy coś nam się udało, czy nie. Jesteśmy wartościowi, ponieważ istniejemy. Tu i teraz. Tacy, jacy jesteśmy. I nie musimy robić nic, żeby na tą wartość zasłużyć. Zastanów się, jak wyglądałby Twój dzień, twój miesiąc, czy rok twojego życia – gdybyś nie musiał nikomu (łącznie ze sobą) udowadniać, że jesteś coś wart, bo po prostu głęboko wewnątrz siebie, byłbyś o tym przekonany? Czy zmieniłbyś coś w swoim życiu?
Patrząc z takiej perspektywy, być może będzie dla was jasne – dlaczego, gdy chwalimy dzieci za ich osiągnięcia – niekoniecznie wspiera to ich poczucie własnej wartości. Ponieważ, w innych sytuacjach ich nie chwalimy, dzieci uczą się z tego, że są wartościowe wtedy, kiedy coś im się udaje. A w przeciwnym razie – gdy im się nie udaje, ponoszą porażki, frustrują się, kłócą – tracą swoją wartość. Co moglibyśmy zrobić, aby dzieci utrwaliły sobie stabilne przekonanie o tym, że są wartościowe niezależnie od tego, jaki jest efekt ich działań? Bo przecież nie chodzi o to, by chwalić je za każdym razem.
Możemy jednak, niezależnie od tego, co robią – widzieć je i dawać im znać, że są dla nas ważne. Gdy coś im wyjdzie – cieszyć się z nimi. A gdy nie wyjdzie – towarzyszyć im w opłakiwaniu, frustrowaniu, czy innych stanach, które aktualnie przeżywają. Nie mówić do nich: „mogłeś postarać się bardziej” czy „przestań płakać, to nie jest powód do płaczu” – tylko być z nimi i przy nich, niezależnie od tego, co przeżywają.
Kiedy wzrastamy i dojrzewamy, a obok jest ktoś, kto zauważa nasze potrzeby, pomaga nam regulować emocje i okazuje wsparcie, kiedy sami sobie nie radzimy – możemy budować w sobie stabilne przekonanie o tym, że jesteśmy ważni i wartościowi. Jeśli natomiast – wsparcie i obecność dorosłych otrzymujemy tylko wtedy, kiedy według nich na to „zasłużymy” – trudno jest nam w dalszym życiu wierzyć w to, że jesteśmy wartością, a raczej wciąż próbujemy na swoją wartość zapracować, w ten czy inny sposób.
I jak pisze Jesper Juul: „Nie musimy mieć zdrowego poczucia wartości zanim zostaniemy rodzicami i zajmiemy się wychowaniem naszych dzieci w poczuciu wartości. Jednak aby tak się stało musimy u siebie to poczucie rozwijać równocześnie z naszymi dziećmi.”
W dorosłym życiu nasze ziarenko wiary w to, że jesteśmy kimś ważnym i wartościowym, może już być mocno przysypane gruzem, ale zawsze w nas jest i możemy je odkopać i zacząć pielęgnować. Jak? Dokładnie tak samo, jak pielęgnujemy je u dzieci – zauważajmy własne potrzeby, szukajmy sposobów na regulowanie własnych emocji (zamiast ich wypieranie czy nadmierne kontrolowanie) i okazujmy sobie wsparcie, kiedy tego potrzebujemy (lub szukajmy go na zewnątrz). Postępując w ten sposób – nie tylko podlewamy własne ziarenko poczucia wartości – ale dajemy też dzieciom przykład, jak o nie dbać w przyszłości.
Agnieszka Koluch-Horbowicz